"Die Welt" twierdzi, że Orban ryzykuje "zerwanie z Polską"
Część polityków i komentatorów sceny politycznej jest oburzona, że Węgry pod wodzą Viktora Orbana nie przejawiają wystarczającego w ich ocenie zaangażowania we wspieranie napadniętej przez Putina Ukrainy. Głosy takie pojawiają się w części państw europejskich, w tym w Niemczech.
We wtorek dziennikarz niemieckiej gazety Philipp Fritz, pochyla się m.in. nad kwestią polityki węgierskiej wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Zauważa, że wielu komentatorów i obserwatorów z konsternacją przyjęło "prorosyjską kampanię wyborczą" Orbana. "Jednak dzięki tej taktyce partia Orbana, Fidesz mogła wygrać wybory parlamentarne w kwietniu. Wykorzystała obawy wielu ludzi, że wojna w Ukrainie może rozszerzyć się na sąsiednie Węgry. Orban prezentował się jako gwarant pokoju" – uważa Fritz.
"Die Welt": Polityka Węgier to dla Polski kłopot
Niemiecki dziennikarz zwraca uwagę na pewne niezadowolenie polskich władz z postawy Węgier.
"To właśnie polscy narodowi konserwatyści, kiedyś sojusznicy Orbana, krytykują węgierskie władze za ich politykę wobec Rosji. Polski rząd należy do najważniejszych sojuszników Ukrainy. Dla niego kurs Budapesztu to duży kłopot" – pisze Fritz.
Jego zdaniem Polska i Węgry blisko "od lat wzajemnie wspierają się w konfliktach z UE o wolność mediów i praworządność". Fritz ocenia, że Orban o tym wie, ale i mimo to ryzykuje "zerwanie z Polską".
"Przyczyną może być to, że Węgry rzeczywiście są bardziej uzależnione od rosyjskich surowców niż wiele innych europejskich krajów. Może to też być związane z dużą sympatią dla Rosji wśród elektoratu, któremu podoba się balansowanie Orbana między Moskwą a Brukselą” – twierdzi dziennikarz "Die Welt".
Gazeta przytacza też opinię pracownicy Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie Zsuzsanny Szelenyi, która uważa, że "prorosyjska" polityka Orbana jest swoistą "kartą przetargową". "Budapeszt może być gotowy pójść na pewne ustępstwa, jeżeli UE w innych sprawach wyjdzie mu naprzeciw, ocenia. Konkretnie chodzi o odblokowanie pieniędzy z Funduszu Odbudowy i kompromis w sprawie mechanizmu „pieniądze za praworządność" – ocenia Szelenyi.